ajababy
W twórczości Angeliki Fojtuch pojawia się stały element jej biologicznych więzi, wspomnień, nabywanych doświadczeń oraz dojrzałej kobiecości. Są one połączone zbiorową cielesnością, która podobnie jak tożsamość, jest sumą genetycznych, kulturowych i społecznych uwarunkowań. Podobnie jak cech charakteru, nie możemy również pozbyć się naszych początków i biologicznej łączności z wnętrzem. Misterny łańcuszek tych wzajemnych zależności i relacji przeplata się w pracach Angeliki Fojtuch. W filmie video ONITOJA (2003) artystka stanęła wobec widzów, spowiadając się z więzi krwi, kolejno nazywając się męskimi i żeńskimi imionami członków rodziny. W filmie MAMIX (2002) wcieliła się w rolę matki, przenosząc pozorowane uczucia na własne ramię - substytut dziecka. Wystawa ajababy zaskakuje pustką. W oddanym do ekspozycji niewielkim wnętrzu nie znajdujemy nic z tego co zwykło się kojarzyć z tradycyjnie rozumianą sztuką. Wzrok - podstawowy organ naszej percepcji musi zaczekać, ustępując miejsca innym zmysłom. Zaaranżowana przez artystkę pusta przestrzeń tworzy spójną, być może alegoryczną konstrukcję kobiecego wnętrza. Dopiero zapominając o tym co widzimy, dopuszczamy do siebie i rozpoznajemy dźwięki - rytm sugerujący bicie serca i wewnętrzne odgłosy omijanej starannie w codziennym życiu organiczności. Odczuwamy obecność tajemniczego i oddzielonego od świata zewnętrznego, wewnętrznego krajobrazu naszego organizmu. Sugeruje to miękkie podłoże zachęcające do odpoczynku, poduszka i ciepło rozkładające się w niższych partiach pomieszczenia. To miejsce początku każdego istnienia, bezpieczny, organiczny azyl - nasze wnętrze. Jolanta Brach- Czajna pisała -wnętrze, a więc to co zasłonięte, postrzegamy jako szczególnie nam bliskie i fascynujące-, z drugiej strony zetknięcie się z tą fizycznością przeraża i odpycha, powoduje, że z zawsze potrafimy o nim zapomnieć. Angelika Fojtuch pokazuje jednak nie tą fizyczność, ale pewien stan - bliski ukojeniu i bezpieczeństwu, nie ukrywając jednak ich biologicznych przyczyn. Możemy wybrać: pozostać uśpieni na miękkiej poduszce, kołysani rytmem odmierzanych równo dźwięków, możemy spojrzeć w głąb, wniknąć w obszar, który odnajdujemy po chwili, ukryty, tak jak wewnętrzne organy skrywają przed zewnętrzem mięśnie, mięso i skóra. Musimy się schylić, wrócić do pozycji horyzontalnej - pierwotnej by odnaleźć źródło początku - macicę otuloną troskliwie w puszysty, dziecięcy sweterek. Brzegi materiału rozchylają się ukazując intensywną czerwień wnętrza. Jedyny ślad biologicznego początku i moment styku między światem zewnętrznym i wewnętrznym. Połączenie brzegów pokrycia wykonane są profesjonalnie. To chirurgiczne szwy zaślepiające wcześniejsze rozdarcie - ranę - ślad naszego połączenia i kolejny dowód bliskości z kobiecym wnętrzem. Leżąc na ziemi podglądamy przez wąską szparę fragment monumentalnej kobiecej organiczności. Oderwany od reszty ciała, zabezpieczony konkretnym materiałem model macicy nakazuje skomplikowanemu, wilgotnemu tworowi, jakim jesteśmy wrócić do swego początku, stanąć wobec prawdy o nas samych, zanurzyć się w odsłoniętej wewnętrznej konstrukcji. Obok, jakby porzucone na ziemi, leżą lornetka i latarka. Narzędzia, chociaż w formie dziecięcych zabawek, spełniają nadane im funkcje. Światło wydobywa z ciemności organiczny kształt, lornetka może zarówno przybliżać jak i oddalać wytropiony przedmiot, odsuwając jego fizyczność daleko od nas. Decyzja zależy od widza, od jego chęci dotarcia do wnętrza, spojrzenia w głąb tajemnicy. Musimy przy tym zrezygnować z wewnętrznych, bezpiecznych powłok, odwrócić kolejność i odrzucając nasze doświadczenia stanąć nadzy wobec otwartej tajemnicy naszego początku. Tekst (2005): Małgorzata Jankowska Sweterek, w który otuliła Angelika Fojtuch model macicy zrobiła dla niej jej babcia, której ona sama jest biologiczną częścią. Ubranko przenoszone przez nieświadomy i błogi etap dziecięctwa był rekompensatą za wyrwanie z wewnętrznego, bezpiecznego świata matczynego wnętrza. |
c FOJTUCH